
Grudzień zaskoczył rolników spadkiem temperatury poniżej zera i obfitymi opadami śniegu. W wielu miejscach na południu Polski spadło do 40 cm białego puchu, wstrzymując wszelkie prace polowe. Jak szybko zrobiło się biało tak szybko pojawiła się odwilż. Śnieg z pól zaczął znikać błyskawicznie, ale pozostawił ogromny problem – duże ilości wody. Ten problem z nadmiarem wilgoci w glebie ciągnie się już od kilku miesięcy i wpływa na opóźnianie się żniw kukurydzianych.
Niestety w niektórych regionach Małopolski i Podkarpacia na polach jest jeszcze do wykoszenia nawet 40% plantacji kukurydzy. Często próby wjazdu w pole kończą się „utopieniem” sprzętu, a próby koszenia kukurydzy w śniegu kończyły się zapychaniem kombajnów i generalnym czyszczeniem. Ujemne temperatury, przynajmniej -5 °C utrzymujące się kilka dni umożliwiłyby wjazd w pole i przyśpieszyłyby żniwa. Prognoza pogody do końca grudnia nie jest sprzyjająca i może być tak, że żniwa będą kontynuowane dopiero w 2024 r.
Opóźniające się żniwa mogą wpływać na straty w plonie, ale także niosą ryzyko pojawienia się mykotoksyn. W kukurydzy najgroźniejsze są DON-y, czyli deoksyniwalenol. Ta substancja toksyczna produkowana przez grzyby stanowi zagrożenie dla zwierząt i ludzi. Porażenie kolb Fuzarium w trakcie żniw spowodowane jest nadmiarem wilgoci i temperatury. Dla bezpieczeństwa zdrowia i życia, wprowadzone są normy, które dla DON wynosi do 1700 µg/kg. Ziarno zawierające większe ilości mykotoksyn powinno zostać zutylizowane.
