Długo wyczekiwane decyzje dotyczące rozdysponowania gruntów po spółce Top Farms w powiecie głubczyckim wreszcie nabierają tempa. Po protestach opolskich rolników i negocjacjach z ministrem rolnictwa ustalono, że 2900 hektarów gruntów trafi do rolników indywidualnych, a Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) zobowiązał się do przyspieszenia procedur przetargowych. Pozostałe 4700 ha wciąż czeka na ostateczne decyzje, co budzi kontrowersje wśród rolników. 

Rolnicy wywalczyli pierwsze decyzje 

Podczas rozmów w Opolu, minister rolnictwa Czesław Siekierski zapewnił, że 4 kwietnia zostanie opublikowany wykaz gruntów przeznaczonych do przetargu, a następnie rozpocznie się ich rozdysponowanie. To efekt nacisków protestujących, którzy od miesięcy walczyli o sprawiedliwy podział ziemi. Rolnicy sprzeciwiają się jednak planom tworzenia Ośrodków Produkcji Rolniczej (OPR), które ich zdaniem faworyzują spółki Skarbu Państwa kosztem gospodarstw rodzinnych. 

​

Co dalej z pozostałymi gruntami? 

Największe kontrowersje budzi los 4700 hektarów, które wciąż pozostają bez decyzji. Protestujący złożyli swoje propozycje dotyczące ich zagospodarowania i oczekują na odpowiedź ze strony ministerstwa. Obawiają się, że zamiast trafić do rolników indywidualnych, ziemia może zostać przekazana dużym podmiotom lub wykorzystana na potrzeby OPR, co według nich przeczy idei wspierania lokalnych gospodarstw. 

Czy to sukces rolników?

​Fakt, że minister rolnictwa osobiście uczestniczył w negocjacjach i zadeklarował przyspieszenie procedur, jest istotnym krokiem naprzód. Jednak rolnicy nadal pozostają w gotowości – 4 kwietnia będzie momentem weryfikacji obietnic. Jeśli przetargi ruszą zgodnie z zapowiedziami, będzie to sygnał, że ich determinacja przyniosła efekty. Jeśli nie – możliwe są kolejne protesty.

Sytuacja wokół gruntów po Top Farms to przykład na to, jak ważna jest aktywność i determinacja rolników w walce o swoje prawa. Czy obietnice ministerstwa zostaną dotrzymane? O tym przekonamy się już niebawem.