
Oczywiście, już od początku inwazji Rosji na Ukrainę zauważalny jest wzrost cen paliw, ale też (z czego akurat rolnicy bardzo się cieszą) cen zbóż i rzepaku w skupie. Jednak, jak podkreślają eksperci, wpływ rosyjskiej inwazji będzie z czasem coraz bardziej odczuwalny, m.in. w postaci wyższej niż niedawno prognozowana inflacji. Drożejący gaz i ograniczenia w handlu z Rosją z kolei oznaczają zwyżki cen nawozów.
Obawy o dostępność produktów rolnych windują ceny zbóż i olejów, a wraz z nimi innych produktów, m.in. mięsa i produktów odzwierzęcych (ze względu na wysokie ceny pasz). Co prawda Polska nie jest znaczącym partnerem handlowym skonfliktowanych krajów w zakresie żywności, jednak jej ograniczona dostępność na światowych rynkach może przełożyć się na zwiększony popyt produktów rolno-spożywczych z naszego kraju.
Polscy producenci żywności będą zmuszeni do zmiany kierunku eksportu i znalezienia nowych odbiorców, co dla jednych będzie dużą szansą, dla innych – zagrożeniem. Pomimo, że wymiana handlowa Polski z Rosją i Ukrainą była niewielka, to jednak są sektory, w których kraje te miały dla nas duże znaczenie. Sporo eksportu polskiego pieczywa, wyrobów czekoladowych i frytek mrożonych trafiało do Rosji. Na Ukrainę eksportowaliśmy w dużej mierze sery i twarogi.
Z kolei w drugą stronę – z Rosji - kupowaliśmy głównie mrożone ryby (w tym dorsz), a z Ukrainy oleje i śruty. Ograniczenie tych ostatnich mogą mieć istotny wpływ na podwyżki cen pasz w Polsce.
Z mniej odczuwalnych konsekwencji, które jednak mogą mieć pośrednio wpływ na produkcję rolną w naszym kraju, jest zahamowanie eksportu odtłuszczonego i pełnego mleka w proszku z Ukrainy. Dodatkowo, kraj ten jest piątym największym dostawcą koncentratu soku jabłkowego do USA. Ograniczenia w dostawach mogą otworzyć tamtejszy rynek dla polskich wytwórców. Również producenci drobiu mogą odczuć większy popyt ze strony unijnych rynków.
